Mój pierwszy dzień w szkole

Mój pierw­szy dzień w szko­le był pełen e­mo­cji – ra­do­ści, eks­cy­ta­cji, ale także lek­kiego stre­su. Wsta­łam bar­dzo wcze­śnie, bo nie chcia­łam spóź­nić się na tak ważny dzień. Mama przy­go­towa­ła dla mnie śnia­danie, a tata po­mógł z ple­ca­kiem. Wszy­scy w domu byli pod­eks­cy­towa­ni, bo to był wy­jąt­ko­wy mo­ment – pierw­szy dzień szko­ły.

Kiedy prze­szłam przez próg szko­ły, po­czu­łam się nie­pew­nie. Wokół było mnó­stwo dzie­ci, które roz­ma­wiały, śmia­ły się i bie­ga­ły we­so­ło. Przed bu­dyn­kiem stała wiel­ka ta­bli­ca z na­pi­sem: „Witaj w szko­le”. Sta­łam tam, trzy­ma­jąc mamę za rękę, pa­trząc z za­cie­kawieniem na całą o­ta­czają­cą mnie sce­nerię. Było mi tro­chę głu­pio, bo nie zna­łam ni­ko­go, ale mama za­pew­niała mnie, że to tylko chwi­lo­we.

Po chwi­li, kiedy już we­szłam do klasy, moje serce za­czę­ło bić szyb­ciej. W sali było już kil­ko­ro dzie­ci, które wy­glą­dały na rów­nie pod­eks­cy­towa­ne jak ja. Za­czę­łam się roz­glą­dać i za­uważy­łam, że przed każ­dym na sto­li­ku le­ża­ły: mała książ­ka i piór­nik, które przy­go­towa­ła pani. Uśmie­cha­łam się do sie­bie, bo po­my­śla­łam, że to już praw­dzi­wa szko­ła, a ja je­stem czę­ścią tej ma­gicz­nej rze­czywistości.

Wkrót­ce pani, która była bar­dzo miła, za­czę­ła witać każ­de­go z nas. Kiedy przy­szła moja kolej, po­czu­łam, jak serce bije mi szyb­ciej. Sta­nę­łam przed nią i po­wie­dzia­łam, że mam na imię Ania. Pani od­powie­dzia­ła cie­pło, a ja po­czu­łam, że moje obawy za­czy­nają zni­kać. Usia­dłam przy oknie, obok dziew­czyn­ki o dłu­gich ciem­nych war­ko­czy­kach, która była tak samo nie­śmia­ła jak ja. Uśmie­cha­łam się do niej, a ona od­powie­dzia­ła tym samym.

Pierw­sza lek­cja była nie­sa­mo­wita! Pani o­powie­dzia­ła nam o wszyst­kich przed­mio­tach, które bę­dziemy mieli w szko­le i po­ka­zała, jak na­le­ży dbać o nasze książ­ki i ze­szy­ty. Potem za­czę­li­śmy ry­so­wać nasze u­lubio­ne zwie­rzę­ta. Uży­łam wszyst­kich ko­lorów kre­dek, bo chcia­łam, żeby mój kotek na kart­ce wy­glą­dał, jak praw­dzi­wy. Było to bar­dzo przy­jem­ne, bo mo­głam wy­ra­zić sie­bie w taki kre­atyw­ny spo­sób. Kiedy skoń­czyłam ry­so­wać, po­ka­załam go ko­le­żan­ce z ławki, która rów­nież była za­chwy­co­na.

W prze­rwie po­szłam z nową ko­le­żan­ką na szkol­ny plac zabaw. Były tam za­baw­ki, pia­skow­nica, huś­taw­ki i zjeż­dżal­nia. Naj­pierw ba­wi­ły­śmy się w pia­skow­nicy, potem ska­kały­śmy na ska­kan­ce i roz­ma­wiałyśmy o wszyst­kim, co przy­szło nam do głowy. Oka­zało się, że mamy wspól­ne za­in­te­reso­wania i lu­bi­my te same bajki. To spra­wi­ło, że po­czu­łam się już pew­niej, bo mia­łam nową przy­ja­ciół­kę, z którą mo­głam po­roz­ma­wiać.

Po kilku go­dzi­nach w szko­le, kiedy dzwo­nek o­głosił ko­niec lek­cji, po­czu­łam smu­tek, że ten wspa­niały dzień już się koń­czy. Mama cze­ka­ła na mnie na ze­wnątrz i u­śmie­cha­ła się, wi­dząc moją ra­dość. Opo­wie­dzia­łam jej o wszyst­kim, co wy­da­rzyło się w ciągu dnia: o pani, o nowej przy­ja­ciół­ce, o ry­sun­ku i za­bawie. Zro­zu­mia­łam wtedy, że szko­ła to nie tylko nauka, ale także świet­na za­bawa i miej­sce, gdzie można po­znać dużo no­wych osób.

Kiedy wró­ci­łam do domu, nie mo­głam prze­stać mówić resz­cie ro­dzi­ny o tym, co dzi­siaj się wy­da­rzyło. Czu­łam, że miej­scem, które od teraz będę od­wie­dzać z u­śmie­chem na twa­rzy, pełna ra­do­ści o chęci po­zna­nia no­wych rze­czy, bę­dzie szko­ła.

To był na­praw­dę szczę­śli­wy dzień, pełen po­zy­tyw­nych chwil i e­mo­cji. Nie mo­głam u­wie­rzyć, jak bar­dzo się cie­szę, że w końcu za­czę­łam swoją przy­go­dę z nauką!

Drukuj E-mail